Skip to Content

Twarze Bez Dyskryminacji

Historia Bartka

Mam na imię Bartek. Zmagam się z dyskryminacją od kiedy pamiętam, głównie ze względu na mój wygląd, na który niekoniecznie mam wpływ. Już od początku przedszkola byłem tym „większym dzieckiem”, a jak każdy wie, dzieci potrafią być okrutne i nie zawsze traktują tak samo osoby, które wyglądają inaczej niż one. Od początku czułem się traktowany inaczej, czego niestety wtedy nie rozumiałem. Żałuję, że nie miałem wtedy tej wiedzy, jaką mam teraz w wieku 26 lat. Moje wszystkie problemy zaczęły się właśnie wtedy, a ciągnęły się za mną wiele lat. Występowały wśród rówieśników, rodziców, nauczycieli, lekarzy czy nawet pracowników sklepu. Wbrew pozorom moja nadwaga nie jest spowodowana ciągłym jedzeniem lub obijaniem się, jak to niektórzy określają. Jest to spowodowane niedoczynnością tarczycy i cukrzycą, które mam od urodzenia. Te choroby zostały u mnie zdiagnozowane dopiero 4 lata temu, przez co moje wcześniejsze próby kończyły się na niemocy zrzucenia kilogramów, efekcie jo-jo lub na wyśmianiu przez znajomych, bo przecież jak to ja miałbym schudnąć?


Najbardziej bolesne sytuacje zdarzyły się w podstawówce, gdzie od najmłodszych klas byłem poniżany przez inne dzieci. Dzień w dzień słyszałem z ich strony obelgi, wyzywały mnie przez to, jak wyglądałem, a z tego powodu często wdawałem się z nimi w różne niepotrzebne bójki, co tylko pogłębiało i tak już poważny problem. Doszło już do sytuacji, w której co tydzień byłem na dywaniku u dyrektora. Szkoła zamiatała wszystko pod dywan, a ja byłem przez dyrekcję i nauczycieli traktowany jako agresor, a nie ofiara, którą wtedy byłem. Na szczęście im więcej czasu mijało, tym milsi stawali się inni uczniowie, natomiast nauczyciele dalej traktowali mnie inaczej niż innych. Może było to spowodowane wcześniejszymi problemami, które też sprawiłem, lub może mieli do mnie jakieś uprzedzenia, tego raczej nigdy się nie dowiem. Niestety sytuacja pogorszyła się, gdy tylko poszedłem do szkoły średniej. Wiadomo, wtedy miałem już dużo więcej dystansu do tych spraw, ale i tak bolały mnie rzeczy, które mówili o mnie inni. Pamiętną sytuacją jest również moja kłótnia z ojcem, która skończyła się moją chwilową wyprowadzką. Zarzucił mi, że całe dnie nic nie robię i jestem tylko „grubym pasożytem”. Wyzywał mnie wtedy na absolutnie wszystkie sposoby, w tym obrażał mój wygląd. Po tej kłótni po prostu wyszedłem z domu. Spędziłem parę dni u normalnych znajomych, a po paru dniach wróciłem do domu za namową mojej mamy. Było też parę błahych sytuacji, które były dość zabawne, ale też trochę nieprzyjemne. Często lekarze podkreślali moją wagę, przy okazji sypiąc śmiesznymi, w ich opinii, żartami. Raz, gdy nie mogłem znaleźć wagi w sklepie, poprosiłem jednego z pracowników o pokazanie mi, gdzie mogę ją znaleźć, a on wręcz zaczął wyśmiewać to, że jak ktoś taki jak ja może w ogóle zmieścić się na wagę.


Po tych wszystkich latach ciągłej dyskryminacji i upokorzeń mogę z lekką ręką powiedzieć, że jestem po prostu szczęśliwy. Skończyłem już szkołę, z której zostało mi paru prawdziwych przyjaciół, na których mi zależy, i z którymi dalej utrzymuję kontakt. Mam pracę, w której się spełniam, gdzie nikt nie patrzy na to, jak wyglądam. Chodzę na siłownię i stale utrzymuję dobrą dietę, dzięki której schudłem już całkiem sporo. Wisienką na torcie jest moja dziewczyna, z którą jestem już paręnaście miesięcy. To głównie dzięki niej wziąłem się za siebie i zacząłem dużo więcej nad sobą pracować. Teraz już wiem, że waga, wzrost czy ogólnie nasz wygląd nie determinuje tego, kim jesteśmy. Sam w to wierzyłem, gdy ludzie dookoła mnie ciągle mi to wmawiali, a prawda jest zupełnie inna. Nikt nie ma prawa zabrać nam szczęścia, a przede wszystkim nie możemy czuć się źle w własnym ciele przez czyjeś opinie.

Mam na imię Bartek. Zmagam się z dyskryminacją od kiedy pamiętam, głównie ze względu na mój wygląd, na który niekoniecznie mam wpływ. Już od początku przedszkola byłem tym „większym dzieckiem”, a jak każdy wie, dzieci potrafią być okrutne i nie zawsze traktują tak samo osoby, które wyglądają inaczej niż one. Od początku czułem się traktowany inaczej, czego niestety wtedy nie rozumiałem. Żałuję, że nie miałem wtedy tej wiedzy, jaką mam teraz w wieku 26 lat. Moje wszystkie problemy zaczęły się właśnie wtedy, a ciągnęły się za mną wiele lat. Występowały wśród rówieśników, rodziców, nauczycieli, lekarzy czy nawet pracowników sklepu. Wbrew pozorom moja nadwaga nie jest spowodowana ciągłym jedzeniem lub obijaniem się, jak to niektórzy określają. Jest to spowodowane niedoczynnością tarczycy i cukrzycą, które mam od urodzenia. Te choroby zostały u mnie zdiagnozowane dopiero 4 lata temu, przez co moje wcześniejsze próby kończyły się na niemocy zrzucenia kilogramów, efekcie jo-jo lub na wyśmianiu przez znajomych, bo przecież jak to ja miałbym schudnąć?


Najbardziej bolesne sytuacje zdarzyły się w podstawówce, gdzie od najmłodszych klas byłem poniżany przez inne dzieci. Dzień w dzień słyszałem z ich strony obelgi, wyzywały mnie przez to, jak wyglądałem, a z tego powodu często wdawałem się z nimi w różne niepotrzebne bójki, co tylko pogłębiało i tak już poważny problem. Doszło już do sytuacji, w której co tydzień byłem na dywaniku u dyrektora. Szkoła zamiatała wszystko pod dywan, a ja byłem przez dyrekcję i nauczycieli traktowany jako agresor, a nie ofiara, którą wtedy byłem. Na szczęście im więcej czasu mijało, tym milsi stawali się inni uczniowie, natomiast nauczyciele dalej traktowali mnie inaczej niż innych. Może było to spowodowane wcześniejszymi problemami, które też sprawiłem, lub może mieli do mnie jakieś uprzedzenia, tego raczej nigdy się nie dowiem. Niestety sytuacja pogorszyła się, gdy tylko poszedłem do szkoły średniej. Wiadomo, wtedy miałem już dużo więcej dystansu do tych spraw, ale i tak bolały mnie rzeczy, które mówili o mnie inni. Pamiętną sytuacją jest również moja kłótnia z ojcem, która skończyła się moją chwilową wyprowadzką. Zarzucił mi, że całe dnie nic nie robię i jestem tylko „grubym pasożytem”. Wyzywał mnie wtedy na absolutnie wszystkie sposoby, w tym obrażał mój wygląd. Po tej kłótni po prostu wyszedłem z domu. Spędziłem parę dni u normalnych znajomych, a po paru dniach wróciłem do domu za namową mojej mamy. Było też parę błahych sytuacji, które były dość zabawne, ale też trochę nieprzyjemne. Często lekarze podkreślali moją wagę, przy okazji sypiąc śmiesznymi, w ich opinii, żartami. Raz, gdy nie mogłem znaleźć wagi w sklepie, poprosiłem jednego z pracowników o pokazanie mi, gdzie mogę ją znaleźć, a on wręcz zaczął wyśmiewać to, że jak ktoś taki jak ja może w ogóle zmieścić się na wagę.


Po tych wszystkich latach ciągłej dyskryminacji i upokorzeń mogę z lekką ręką powiedzieć, że jestem po prostu szczęśliwy. Skończyłem już szkołę, z której zostało mi paru prawdziwych przyjaciół, na których mi zależy, i z którymi dalej utrzymuję kontakt. Mam pracę, w której się spełniam, gdzie nikt nie patrzy na to, jak wyglądam. Chodzę na siłownię i stale utrzymuję dobrą dietę, dzięki której schudłem już całkiem sporo. Wisienką na torcie jest moja dziewczyna, z którą jestem już paręnaście miesięcy. To głównie dzięki niej wziąłem się za siebie i zacząłem dużo więcej nad sobą pracować. Teraz już wiem, że waga, wzrost czy ogólnie nasz wygląd nie determinuje tego, kim jesteśmy. Sam w to wierzyłem, gdy ludzie dookoła mnie ciągle mi to wmawiali, a prawda jest zupełnie inna. Nikt nie ma prawa zabrać nam szczęścia, a przede wszystkim nie możemy czuć się źle w własnym ciele przez czyjeś opinie.



Każda osoba oraz jej historia jest ważna i zasługuje na uwagę. Ty również.

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein
i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich
w ramach Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny.

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny.