Twarze Bez Dyskryminacji
Historia Miłosza
Mam na imię Miłosz, mam aktualnie 19 lat i jestem osobą transpłciową. Już od małego czułem się inaczej, jakbym nie pasował do odgórnie nadanej mi roli. Mimo nacisków ze strony rodziców, głównie ojca, interesowałem się rzeczami dużo bardziej powiązanymi z stereotypowym chłopakiem. Oni chcieli, żebym bawił się lalkami razem z innymi dziewczynami, a zamiast tego wydurniałem się z innymi chłopakami. Mniej więcej w połowie podstawówki zacząłem źle się czuć w swoim ciele, pojawiły się pierwsze odczucia dysforii. Nie pomagał również brak zrozumienia wśród rodziców, nauczycieli czy przyjaciół z mojej klasy.
Po ukończeniu podstawówki zdecydowałem się na coming out. Uważałem, że to konieczne, by wreszcie być szczęśliwym z tego, kim jestem. Nie wszystko jednak poszło gładko, bo o ile moja mama okazała się być wspierająca, za co jestem jej bardzo wdzięczny, to reakcja mojego taty niestety była skrajnie inna. Nasza rozmowa zakończyła się ogromną kłótnią. Tata stwierdził, że dałem sobie wmówić jakieś głupoty przez media i dla niego zawsze będę jego córeczką. Przez długi czas używał niewłaściwych zaimków i mojego starego imienia, mimo moich próśb o to, by tego nie robił. Rozumiałem, że taka nagła zmiana może trochę potrwać, ale on robił to specjalnie, ponieważ nie był w stanie mnie zaakceptować.
Mam na imię Miłosz, mam aktualnie 19 lat i jestem osobą transpłciową. Już od małego czułem się inaczej, jakbym nie pasował do odgórnie nadanej mi roli. Mimo nacisków ze strony rodziców, głównie ojca, interesowałem się rzeczami dużo bardziej powiązanymi z stereotypowym chłopakiem. Oni chcieli, żebym bawił się lalkami razem z innymi dziewczynami, a zamiast tego wydurniałem się z innymi chłopakami. Mniej więcej w połowie podstawówki zacząłem źle się czuć w swoim ciele, pojawiły się pierwsze odczucia dysforii. Nie pomagał również brak zrozumienia wśród rodziców, nauczycieli czy przyjaciół z mojej klasy.
Po ukończeniu podstawówki zdecydowałem się na coming out. Uważałem, że to konieczne, by wreszcie być szczęśliwym z tego, kim jestem. Nie wszystko jednak poszło gładko, bo o ile moja mama okazała się być wspierająca, za co jestem jej bardzo wdzięczny, to reakcja mojego taty niestety była skrajnie inna. Nasza rozmowa zakończyła się ogromną kłótnią. Tata stwierdził, że dałem sobie wmówić jakieś głupoty przez media i dla niego zawsze będę jego córeczką. Przez długi czas używał niewłaściwych zaimków i mojego starego imienia, mimo moich próśb o to, by tego nie robił. Rozumiałem, że taka nagła zmiana może trochę potrwać, ale on robił to specjalnie, ponieważ nie był w stanie mnie zaakceptować.
W szkole również pojawiły się problemy. Większość osób w liceum nie miała problemu z tym, że jestem transpłciowym chłopakiem, ale znalazło się kilka osób, które mnie nie akceptowały. Regularnie zwracali się do mnie używając damskich zaimków i traktowali mnie jak dziewczynę. Byli złośliwi, robiąc to celowo bez żadnego powodu. Znali mnie tylko jako chłopaka od momentu rozpoczęcia pierwszej klasy, byłem z nimi szczery na temat swojej płci i liczyłem na normalne traktowanie. Zamiast tego spotykałem się z wyzwiskami i wieloma przykrymi sytuacjami.
Dodatkowym problemem było korzystanie z łazienki. Chciałem korzystać z męskiej, ale tam traktowali mnie jak dziewczynę i chcieli, żebym wyszedł. W łazience dla dziewczyn czułem się niekomfortowo, bo jestem chłopakiem. Nauczyciele również traktowali mnie jak dziewczynę. Staram się to zrozumieć, bo uczą setki osób dziennie, ale znają mnie już cztery lata i mogli by to zapamiętać, zwłaszcza że wielu z nich robiło to celowo. Nazywali mnie dziewczynką, uczennicą i innymi określeniami, mimo moich próśb o nieużywanie takich zwrotów. Miałem wrażenie, że czerpią radość z mojego dyskomfortu.
Długo myślałem, co mogę zrobić, żeby żyło mi się lepiej. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest wyprowadzka. Przez te cztery lata poznałem kilka wspaniałych osób, z którymi się przyjaźnię, a z niektórymi rozmawiałem nawet o wspólnym mieszkaniu. Nie chcę dalej tkwić w toksycznej atmosferze tworzonej przez mojego ojca. Jedynym plusem przebywania w domu jest moja mama, która stara się jak może. To głównie dzięki niej poszedłem do terapeuty i seksuologa, co przyczyniło się do mojej samoakceptacji. Na koniec dnia wiem, że mam ogromną szansę na lepsze jutro. Trzeba zawsze się starać i nigdy się nie poddawać, zwłaszcza jeśli chodzi o nasze szczęście.
W szkole również pojawiły się problemy. Większość osób w liceum nie miała problemu z tym, że jestem transpłciowym chłopakiem, ale znalazło się kilka osób, które mnie nie akceptowały. Regularnie zwracali się do mnie używając damskich zaimków i traktowali mnie jak dziewczynę. Byli złośliwi, robiąc to celowo bez żadnego powodu. Znali mnie tylko jako chłopaka od momentu rozpoczęcia pierwszej klasy, byłem z nimi szczery na temat swojej płci i liczyłem na normalne traktowanie. Zamiast tego spotykałem się z wyzwiskami i wieloma przykrymi sytuacjami.
Dodatkowym problemem było korzystanie z łazienki. Chciałem korzystać z męskiej, ale tam traktowali mnie jak dziewczynę i chcieli, żebym wyszedł. W łazience dla dziewczyn czułem się niekomfortowo, bo jestem chłopakiem. Nauczyciele również traktowali mnie jak dziewczynę. Staram się to zrozumieć, bo uczą setki osób dziennie, ale znają mnie już cztery lata i mogli by to zapamiętać, zwłaszcza że wielu z nich robiło to celowo. Nazywali mnie dziewczynką, uczennicą i innymi określeniami, mimo moich próśb o nieużywanie takich zwrotów. Miałem wrażenie, że czerpią radość z mojego dyskomfortu.
Długo myślałem, co mogę zrobić, żeby żyło mi się lepiej. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest wyprowadzka. Przez te cztery lata poznałem kilka wspaniałych osób, z którymi się przyjaźnię, a z niektórymi rozmawiałem nawet o wspólnym mieszkaniu. Nie chcę dalej tkwić w toksycznej atmosferze tworzonej przez mojego ojca. Jedynym plusem przebywania w domu jest moja mama, która stara się jak może. To głównie dzięki niej poszedłem do terapeuty i seksuologa, co przyczyniło się do mojej samoakceptacji. Na koniec dnia wiem, że mam ogromną szansę na lepsze jutro. Trzeba zawsze się starać i nigdy się nie poddawać, zwłaszcza jeśli chodzi o nasze szczęście.