Skip to Content

Twarze Bez Dyskryminacji

Historia Oleksandra

Hej, jestem Oleksandr i chyba łatwo się domyślić, skąd pochodzę. W wieku 10 lat przeprowadziłem się do Wrocławia. Wyjechaliśmy z Ukrainy głównie z powodu strachu moich rodziców przed tym, że Rosja dalej będzie iść dalej po aneksji Krymu, do tego dołożył się kryzys finansowy, który ostatecznie zmusił nas do przeprowadzki. Ksenofobii zacząłem doświadczać od momentu, w którym się tu wprowadziłem, dokładniej, kiedy poszedłem do podstawówki, w której absolutnie każdy wiedział, skąd pochodzę, przez to, że byłem tam jedynym, obcokrajowcem, co dla innych dzieci było swego rodzaju sensacją. Chyba pierwszą taką pamiętną sytuacją było moje przedstawienie się dla nowej klasy. Wyśmiali mnie za to, że nie umiałem perfekcyjnie mówić po polsku, chociaż bardzo się starałem.


Kiedy wychowawczyni szukała dla mnie miejsca, to nikt nie chciał ze mną siedzieć. Nie wiem, dlaczego, ale kilka osób nazywało mnie wtedy „małpą”. Poczułem, jakby w tamtym momencie coś we mnie pękło, jeszcze bardziej chciałem wrócić do domu, do mojej starej klasy i przyjaciół którzy zostali mi odebrani. Wróciłem do domu cały zapłakany i mama, słysząc to wszystko również płakała. Od tego czasu regularne wracałem do domu w takim stanie, a płakanie przez okrutność dzieci stało się swego rodzaju rutyną. Mama widziała, jak cierpię i jak jest mi ciężko, przez co też ciągle się o mnie martwiła. W pewnym momencie już nawet była gotowa wrócić do domu. Codziennie słuchałem jakichś przykrych żartów na mój temat, to na temat tego, jak mówię, a to na temat tego, skąd jestem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego mnie obrażano, jednak z perspektywy czasu rozumiem, że wszystko brało się z tego, co te dzieci słyszały w domu od rodziców i ich opinii na temat obcokrajowców. Był to bardzo ciężki czas zarówno dla mnie, jak i dla moich rodziców. Z czasem znalazłem paru nowych przyjaciół, którzy byli ze mną i wspierali mnie w tym wszystkim. Ważne było dla mnie ich podejście do tego wszystkiego, byli przy mnie niezależnie od mojego pochodzenia. Było trochę lepiej, mimo że wyzwiska były wciąż, i to coraz gorsze. Dzięki wsparciu nowych przyjaciół przestałem aż tak zwracać uwagę na to wszystko, lecz czasami i tak mnie to raniło. Na pewnym etapie doszły do tego także wyzwiska na tle orientacji, mimo że wtedy nawet nie byłem świadom swojej orientacji. Ale to już było mi jeszcze bardziej obojętne, po prostu musiałem się na to wszystko uodpornić, bo inaczej nie byłbym w stanie sobie poradzić.


W taki sposób minęła mi podstawówka i nastał moment przejścia do liceum. Była to nadzieja na bardziej przyjazną klasę. Niestety trafiłem na coś kompletnie innego, prawie od razu spotkałem się z kolejną grupą osób, które nie tolerowały mnie ze względu na pochodzenie oraz orientację. Najgorszym momentem było kiedy nagle część chłopaków z klasy zrobiła wielki wysyp komentarzy pod moim zdjęciem o treści podobnej do komentarzy od ludzi z podstawówki. Było to jak cios w moją nadzieję na to, że w końcu będę żył na równi z innymi, na to, że w końcu będę mógł funkcjonować w spokoju. Tym razem bez zawahania szukałem pomocy u wychowawcy, psychologa, mamy. Szukałem jej wszędzie, gdzie mogłem. Było mi bardzo ciężko, do tego nałożyły się trudności związane z tym, że szkoła średnia to zupełnie nowy system nauki.


Po wielu załamaniach, wizytach u psychologa i psychiatry udało mi się z tego wszystkiego wyjść. Szczególnie pomogła zmiana klasy, w której czuję się po prostu lepiej. Czasem dalej dotyka mnie ksenofobia, jednak takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie rzadziej, a przynajmniej w życiu realnym i bezpośrednio w moją stronę. Może dlatego, że nie mam już akcentu lub, dlatego że w aktualnej sytuacji mniej osób ma odwagę mówić takie rzeczy na głos. Uodporniłem się mocno na to wszystko, jednakże wciąż, jak widzę jakieś ksenofobiczne filmiki lub komentarze to w środku mnie to boli. Teraz nie boję się powiedzieć, kim jestem, nie wstydzę się tego i nie czuję pieczenia w klatce piersiowej po usłyszeniu pytania, skąd jestem. Uważam, że doświadczyłem sporo ksenofobii, to co powiedziałem jest tak naprawdę kroplą w morzu i można byłoby jeszcze przytaczać różne sytuacje. To wszystko nauczyło mnie niezwykłej odporności na hejt od innych. Jest to coś, czego nie chciałbym przeżyć ponownie, jednak ukształtowało to dość mocno to, jaki jestem teraz.

Hej, jestem Oleksandr i chyba łatwo się domyślić, skąd pochodzę. W wieku 10 lat przeprowadziłem się do Wrocławia. Wyjechaliśmy z Ukrainy głównie z powodu strachu moich rodziców przed tym, że Rosja dalej będzie iść dalej po aneksji Krymu, do tego dołożył się kryzys finansowy, który ostatecznie zmusił nas do przeprowadzki. Ksenofobii zacząłem doświadczać od momentu, w którym się tu wprowadziłem, dokładniej, kiedy poszedłem do podstawówki, w której absolutnie każdy wiedział, skąd pochodzę, przez to, że byłem tam jedynym, obcokrajowcem, co dla innych dzieci było swego rodzaju sensacją. Chyba pierwszą taką pamiętną sytuacją było moje przedstawienie się dla nowej klasy. Wyśmiali mnie za to, że nie umiałem perfekcyjnie mówić po polsku, chociaż bardzo się starałem.


Kiedy wychowawczyni szukała dla mnie miejsca, to nikt nie chciał ze mną siedzieć. Nie wiem, dlaczego, ale kilka osób nazywało mnie wtedy „małpą”. Poczułem, jakby w tamtym momencie coś we mnie pękło, jeszcze bardziej chciałem wrócić do domu, do mojej starej klasy i przyjaciół którzy zostali mi odebrani. Wróciłem do domu cały zapłakany i mama, słysząc to wszystko również płakała. Od tego czasu regularne wracałem do domu w takim stanie, a płakanie przez okrutność dzieci stało się swego rodzaju rutyną. Mama widziała, jak cierpię i jak jest mi ciężko, przez co też ciągle się o mnie martwiła. W pewnym momencie już nawet była gotowa wrócić do domu. Codziennie słuchałem jakichś przykrych żartów na mój temat, to na temat tego, jak mówię, a to na temat tego, skąd jestem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego mnie obrażano, jednak z perspektywy czasu rozumiem, że wszystko brało się z tego, co te dzieci słyszały w domu od rodziców i ich opinii na temat obcokrajowców. Był to bardzo ciężki czas zarówno dla mnie, jak i dla moich rodziców. Z czasem znalazłem paru nowych przyjaciół, którzy byli ze mną i wspierali mnie w tym wszystkim. Ważne było dla mnie ich podejście do tego wszystkiego, byli przy mnie niezależnie od mojego pochodzenia. Było trochę lepiej, mimo że wyzwiska były wciąż, i to coraz gorsze. Dzięki wsparciu nowych przyjaciół przestałem aż tak zwracać uwagę na to wszystko, lecz czasami i tak mnie to raniło. Na pewnym etapie doszły do tego także wyzwiska na tle orientacji, mimo że wtedy nawet nie byłem świadom swojej orientacji. Ale to już było mi jeszcze bardziej obojętne, po prostu musiałem się na to wszystko uodpornić, bo inaczej nie byłbym w stanie sobie poradzić.


W taki sposób minęła mi podstawówka i nastał moment przejścia do liceum. Była to nadzieja na bardziej przyjazną klasę. Niestety trafiłem na coś kompletnie innego, prawie od razu spotkałem się z kolejną grupą osób, które nie tolerowały mnie ze względu na pochodzenie oraz orientację. Najgorszym momentem było kiedy nagle część chłopaków z klasy zrobiła wielki wysyp komentarzy pod moim zdjęciem o treści podobnej do komentarzy od ludzi z podstawówki. Było to jak cios w moją nadzieję na to, że w końcu będę żył na równi z innymi, na to, że w końcu będę mógł funkcjonować w spokoju. Tym razem bez zawahania szukałem pomocy u wychowawcy, psychologa, mamy. Szukałem jej wszędzie, gdzie mogłem. Było mi bardzo ciężko, do tego nałożyły się trudności związane z tym, że szkoła średnia to zupełnie nowy system nauki.


Po wielu załamaniach, wizytach u psychologa i psychiatry udało mi się z tego wszystkiego wyjść. Szczególnie pomogła zmiana klasy, w której czuję się po prostu lepiej. Czasem dalej dotyka mnie ksenofobia, jednak takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie rzadziej, a przynajmniej w życiu realnym i bezpośrednio w moją stronę. Może dlatego, że nie mam już akcentu lub, dlatego że w aktualnej sytuacji mniej osób ma odwagę mówić takie rzeczy na głos. Uodporniłem się mocno na to wszystko, jednakże wciąż, jak widzę jakieś ksenofobiczne filmiki lub komentarze to w środku mnie to boli. Teraz nie boję się powiedzieć, kim jestem, nie wstydzę się tego i nie czuję pieczenia w klatce piersiowej po usłyszeniu pytania, skąd jestem. Uważam, że doświadczyłem sporo ksenofobii, to co powiedziałem jest tak naprawdę kroplą w morzu i można byłoby jeszcze przytaczać różne sytuacje. To wszystko nauczyło mnie niezwykłej odporności na hejt od innych. Jest to coś, czego nie chciałbym przeżyć ponownie, jednak ukształtowało to dość mocno to, jaki jestem teraz.


Każda osoba oraz jej historia jest ważna i zasługuje na uwagę. Ty również.

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein
i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich
w ramach Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny.

Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny.